Ostatnia kopalnia węgla w Polsce zostanie zamknięta w 2049 roku – wynika z porozumienia Rządu z górnikami z PGG
Obrazek użytkownika Piotr Maciążek
23 lut 2022, 12:29

Ostatnia kopalnia węgla w Polsce zostanie zamknięta w 2049 roku – wynika z porozumienia Rządu z górnikami z PGG

Coraz częściej Polska zaczyna wspierać projekty oparte o rugowany przez politykę klimatyczną węgiel. Takie działania są wdrażane bez koniecznej w takim przypadku zgody Komisji Europejskiej. Najlepszym przykładem jest ostatnie porozumienie z PGG. Skutki takich działań mogą być opłakane. 

Rosnące obostrzenia klimatyczne napędzane ideą Zielonego Ładu powodują, że zapóźniona w zakresie transformacji energetycznej Polska ma coraz większe problemy ze sterownością wielu aktywów opierających swoją działalność na węglu. Jest to przede wszystkim widoczne w dwóch branżach – energetyce i górnictwie.  

Rząd podejmuje coraz częściej bardzo ryzykowne decyzje, które z perspektywy Komisji Europejskiej mogą stanowić formę niedozwolonego wsparcia zakłócającego równowagę rynkową i konkurencję. Takie ruchy powinny być konsultowane i zaaprobowane przez Brukselę. Jednak z wielu powodów (społecznych, biznesowych, a czasem po prostu braku odpowiedniej strategii) tak się nie dzieje.  

Zobacz także: Wojna energetyczna. Co konflikt na Ukrainie może oznaczać dla rynku energii – Piotr Maciążek - Podcast 21% rocznie jak inwestować

Polska Grupa Górnicza bliska upadku 

Największa polska spółka górnicza PGG to nieustanny problem polityczny. Jej niska efektywność (przywileje górnicze charakterystyczne dla państwowych grup, nieefektywne złoża głębinowe) oraz coraz gorsze otoczenie makroekonomiczne (polityka klimatyczna), powodują, że od kilku lat nieustannie dyskutuje się o upadłości giganta. Miałoby to olbrzymie konsekwencje społeczne dla Śląska. Jest to tym czasem ludne i kluczowe z perspektywy wyborczej województwo.  

Zobacz także: Ceny praw do emisji CO2 dobijają do 100 euro za tonę. Inicjatywa Jerzego Buzka może być ostatnim ratunkiem dla PGE, Tauron czy Enea

13


W ostatnim czasie rząd podejmował wysiłki związane z wypracowaniem umowy społecznej z branżą górniczą. Eksperci oceniają jej zapisy bardzo krytycznie. Zgodnie z uzgodnieniami na linii związkowcy – rząd ostatnia kopalnia w Polsce powinna zostać zamknięta w 2049 r., a więc rok przed deklarowaną przez Unię Europejską neutralnością klimatyczną. Do tego momentu z budżetu państwowego poszczególne zakłady górnicze powinny otrzymywać stałą pomoc finansową (miliardy zł) i być systematycznie zamykane (głównie pod koniec lat 20stych i 30stych). Rząd tłumaczy to społecznym aspektem transformacji energetycznej. Tyle tylko, że taka pomoc musi uzyskać aprobatę Komisji Europejskiej aby nie nosiła znamion niedozwolonej pomocy publicznej. Trudno wyobrazić sobie, by Bruksela była do tego skora, skoro większość państw członkowskich UE zamierza porzucić węgiel do końca przyszłej dekady. Problem jest więc duży i w przypadku braku porozumienia rządu i eurokratów może grozić nawet niekontrolowanymi bankructwami w branży górniczej. 

Zobacz także: Fotowoltaikę czekają zmiany w 2022 roku. Nowe prawo może wywołać zapaść w podłączaniu małych instalacji - ostrzegają eksperci

Tymczasem bankructwo PGG to najwyraźniej bardzo realna i bliska perspektywa. Grupa otrzymała właśnie z budżetu centralnego bez uzyskania niezbędnej zgody ze strony Komisji Europejskiej 400 mln zł. Niemal natychmiast środki te zostały „przejedzone”. PGG poinformowała, że porozumiała się ze stroną społeczną co do podwyżek w grupie. Wyniosą one 7,5 proc. w przypadku przeciętnej płacy. To ciekawa sytuacja biorąc pod uwagę słowa prezesa PGG, Tomasz Rogali, który jesienią ubiegłego roku stwierdził, że firma którą zarządza „de facto znajduje się w stanie likwidacji”. Wskazują na to także wyniki finansowe PGG. Jeszcze w grudniu publikowane wyniki za trzy kwartały 2021 r. wskazywały na 2,3 mld zł straty netto. 
 

Problemy NABE 

Nie tylko górnictwo wymaga natychmiastowego wsparcia zależnego od decyzji Komisji Europejskiej. W podobnej sytuacji jest energetyka. Spółki takie jak PGE, Tauron, Enea, aby móc się rozwijać muszą rozwiązać problem ciążących im aktywów węglowych, które bardzo często są już nierentowne.  

Podstawowym pomysłem rządu na tę sytuację jest powołanie Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE) na bazie spółki PGE GiEK. Byłaby to de facto „umieralnia”, w której aktywa węglowe dożywałyby swoich dni. Obecnie projekt przepisów dotyczący NABE został zaakceptowany przez Komitet Stały Rady Ministrów, co powinno rozpocząć proces legislacyjny. Jednak już w tym momencie wiadomo, że napotka on na liczne problemy. Problemy tak dużej skali, że cała idea wydaje się być zagrożona. 

NABE może stać się monopolistą na polskim rynku kontrolując 55 proc. powstającej w kraju energii. W dodatku będzie wymagać dopłat z budżetu centralnego, bo jej moce będą oparte o węgiel i z każdym rokiem coraz bardziej nierentowne. Tym bardziej, że po 2025 r. wygaśnie w Polsce tzw. rynek mocy, a więc mechanizm umożliwiający dopłacanie do węglowych elektrowni pozostających „w dyspozycji” systemu, na wypadek wzrostu zapotrzebowania lub awarii. Przypomnijmy, że zgodnie z unijnymi regulacjami w przypadku wystąpienia zapotrzebowania rynkowego na energię, pierwsze w kolei do pracy w systemie wchodzą źródła niskoemisyjne. To powoduje, że moce węglowe często nie są w stanie sprzedawać energii. 

Zobacz także: Powstanie Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego zagrożone. To może spowolnić odchodzenie spółek energetycznych od węgla

Co z tego wynika dla inwestorów? 

Węglowa samowolka rządu może doprowadzić do olbrzymich problemów przedsiębiorstw działających w branży energetycznej i górniczej. W przypadku tego drugiego sektora może to być równoznaczne z niekontrolowanymi upadłościami, które wpłyną na profil działalności firm notowanych na GPW np. Famuru. W przypadku energetyki realne i zgodne z zasadami obowiązującymi w Unii Europejskiej rozwiązanie problemu aktywów węglowych to kwestia kluczowa dla dalszego rozwoju całego sektora i jego skutecznej transformacji.  

Cała sprawa ma jeszcze jeden aspekt. Chaos mogący być wynikiem podejmowanych obecnie decyzji dotyczących PGG czy NABE niemal na pewno przełoży się negatywnie na ceny energii, co wymusi większy import z państw sąsiednich. W skrajnym przypadku pogorszy natomiast rentowność branż energochłonnych, szczególnie przemysłu. 

Zobacz także: Wysokie ceny gazu zwiększają szanse na wejście Rosji do europejskiej branży chemicznej i bojkotowanie granicznego podatku węglowego

Śledź Strefę Inwestorów w Google News

Sprawdź więcej artykułów i analiz

Więcej praktycznej wiedzy o inwestowaniu na giełdzie, takiej jak analizy, artykuły, czy portfele edukacyjne, znajdziesz w części premium serwisu StrefaInwestorow.pl. Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.